Poznajcie niesamowite artystki z Miejskiego Ośrodka Kultury,
to one prowadzą warsztaty artystyczne, tworzą scenografię,
rekwizyty teatralne oraz kostiumy.
A co najważniejsze: kreują własną sztukę!
Związek z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Żorach.
Marzena Kuczera: Mój związek z MOK-iem jest bardzo mocny. Jest to tzw. związek po przejściach (śmiech). A pracuje tutaj dostatecznie długo by zatracić poczucie lat. Praca jest wartością samą w sobie, praca to ludzie. Lubię tę pracę i spełniam się w każdych zajęciach, pod warunkiem, że są one związane z twórczym działaniem.
Ania Bodzek-Sikora: Ja, ponieważ mam wykształcenie w dwóch zawodach, lubię przeplatać plastykę z florystyką. Staram się dawać dzieciom dużo swobody twórczej, jednocześnie wplatać i poszerzać wiedzę plastyczną. Najbardziej spełniam się w autorskich zajęciach dla dzieci.
Nina Kontny-Łomozik: Z Miejskim Ośrodkiem Kultury miałam związek już w okresie licealnym. Wtedy byłam uczestniczką warsztatów plastycznych Pani Ewy Rotter-Płóciennikowej. Obecnie jestem starszym instruktorem w Studio Działań Artystycznych. Minęło już prawie piętnaście lat moich wysiłków. Każde zajęcia są w jakiś sposób pasjonujące – wyjątkowo te z dziećmi i osobami utalentowanymi.
Edukacja artystyczna z perspektywy kilku lat. Czy kiedyś dzieci były bardziej zainteresowane sztuką?
Marzena Kuczera: Dla dzieci i młodzieży sztuka od zawsze była bardzo ważna. Teraz jest łatwiejszy dostęp do kultury i większy wachlarz możliwości korzystania z różnorodnych zajęć począwszy od tańca, śpiewu, teatru, plastyki itp. Ta bogata oferta kulturalna na pewno bardziej sprzyja młodzieży w oswajaniu się ze sztuką i wpływa na jej edukację artystyczną.
Ania Bodzek-Sikora: Obecnie na zajęciach pojawia się zdecydowanie więcej dzieci i jak już wspomniała Marzena, wynika to z bardzo dużej oferty zajęć artystycznych. Teraz, tak jak i kiedyś, dzieci są bardzo zainteresowane sztuką.
Nina Kontny-Łomozik: Myślę, że dzieci mają w sobie naturalną fascynację światem. Zachwyt nad jego pięknem jest pierwszym impulsem do tworzenia. Trudno jest mi ocenić, czy dawniej dzieci były bardziej zainteresowane sztuką. Z pewnością były bliżej przyrody, a ta kształtuje wrażliwość na kolory i kształty. Przeszkodą jest współczesne wygodnictwo z obrazem, np. często wystarczy tylko kliknięcie klawisza. Komercyjne kreskówki i płytkie hałaśliwe filmy kradną dzieciom czas oraz indywidualne przeżycia. Dzieci chcą chodzić na zajęcia, ale raczej oczekują zabawy i przyjemności. Brakuje im cierpliwości i determinacji w zgłębianiu tematyki. Jeśli są wymagania, często się wycofują.
Ulubiona technika tworzenia?
Marzena Kuczera: Zdecydowanie jest to malarstwo.
Ania Bodzek-Sikora: Ja natomiast lubię wszystkie techniki, choć ostatnio dużo robię konstrukcyjnych, mieszanych form. Bardzo też podoba mi się akwarela – nie mam doświadczenia, ale bardzo chciałabym ją poznać.
Nina Kontny-Łomozik: Lubię różne techniki, te klasyczne jak malarstwo olejne, temperę i akryl, ale stosuję również eksperymenty z różnymi materiałami. Na płótnie lub desce używam cementu, piasku, papieru, drutu, drewna, wykorzystuję elementy pozłotnictwa. Fascynuje mnie rzeźba, a ceramika dostarcza radości i odprężenia.
Główne inspiracje?
Marzena Kuczera: Inspirują mnie dzieła Pabla Picassa, Modiglianiego oraz Kapistów: Piotra Potworowskiego, Jana Cybisa, Zygmunta Waliszewskiego, Marii Jeremy i wielu, wielu innych. Jednak najbliższe sercu są dla mnie dzieła dwóch artystek. Jedna z nich nie mogła podjąć studiów, ponieważ były one niedostępne dla kobiet, mam tutaj na myśli Olgę Boznańską - malarkę ludzkich dusz. A druga to najbardziej znana meksykańska artystka, zaskakująca Frida Kahlo.
Anna Bodzek-Sikora: Ja kocham secesję – Gustawa Klimta, Alfonsa Muche, Józefa Mehoffera oraz impresjonizm – Claude Moneta.
Nina Kontny-Łomozik: W młodości lubiłam malarstwo impresjonistów, postimpresjonistów, polskich kolorystów z Józefem Pankiewiczem, Janem Cybisem. Trudno wyrazić, którzy w dziejach sztuki są mi bliscy, chyba wszyscy. Do swobody myśli i działania, zachęciła i utwierdziła moje poszukiwania sztuka lat pięćdziesiątych awangardy amerykańskiej.
Jak to jest z weną twórczą? Czy są miesiące zastoju? Czy praca zawodowa w jakiś sposób wpływa na to, że jest się mniej płodnym artystą?
Marzena Kuczera: A dziękuję... Wena twórcza ma się dobrze (śmiech). Dla mnie ważna jest jakość, a nie ilość namalowanych prac. Miesiące zastoju zaś mogą być spowodowane tym, że nie mam w mieszkaniu pracowni i wciąż sztalugę przenoszę z miejsca na miejsce.
Anna Bodzek-Sikora: Z moją weną twórczą jest tak, że jest ona w głowie. Czasem jest to nawet uciążliwe, ponieważ obrazy pojawiają się i przesuwają. Wciąż nowe i nowe, a czasu na tworzenie brak. Moim zdaniem praca zawodowa wpływa na pracę twórczą. Najlepiej natomiast pracuje mi się przy świetle dziennym, wieczorami słabiej widzę kolory.
Nina Kontny-Łomozik: Praca zawodowa przeszkadza o tyle, że zabiera godziny pełnej aktywności. Twórczość jest spychana często na godziny nocne – ciche płodne wieczory, aż po świt.
Czy kiedyś zniszczyła Pani swoją pracę, bo była Pani z niej niezadowolona?
Marzena Kuczera: Pamiętam, że byłam kiedyś uczestniczką pleneru malarskiego. Artystycznym guru był tam taki jeden Pan komisarz. Namalowałam wtedy obraz przedstawiający górską chatę. Na wieczornej korekcie Pan Guru wypowiedział się na temat mojej pracy – „to pomieszanie szkła z czekoladą...” i dodał: - „może pani spróbuje zniszczyć tę pracę”. Tak też zrobiłam... Na następnej korekcie oznajmił, że ten obraz to była perełka całego pleneru...
Anna Bodzek-Sikora: Nigdy nie zdarzyło mi się zniszczyć swojej pracy. Za to często praca ulega pewnej metamorfozie –wynika to z nowego spojrzenia, następnych przemyśleń...
Nina Kontny-Łomozik: Te prace, które są słabe (według mojej oceny), niszczę albo przerabiam na nowe.
Wykształcenie artystyczne – najtrudniejszy przedmiot na studiach? Największa krytyka – czy był taki moment, w którym chciała Pani rzucić to wszystko i zająć się czymś innym?
Marzena Kuczera: Nie przypominam sobie problemów z jakimś przedmiotem na studiach, no może nie przepadałam za socjologią. Nie mam też takich traumatycznych przeżyć – momentów, w których chciałam rzucić to wszystko. Zawsze chciałam zostać malarką.
Anna Bodzek-Sikora: Najtrudniejszy przedmiot – biomedyka i łacina, z panem doktorem, bardzo wymagającym. Wykształcenie artystyczne połączyłam z florystycznym. Ciągle pragnę się dokształcać. Czy rzucić – tak przez chwilę, jeden, dwa dni – potem znowu wraca to do mnie.
Nina Kontny-Łomozik: Jestem magistrem sztuki. Studia wspominam bardzo pozytywnie. Nigdy nie pomyślałam, aby je rzucić. Rysunek i rzeźba były dużym wyzwaniem, nie tylko ze względu na myśli i umiejętności, ale przede wszystkim na wysiłek fizyczny.
Definicja słowa artysta.
Marzena Kuczera: Artysta powinien posiadać w sobie pewną tajemnicę. I artystą się bywa...
Anna Bodzek-Sikora: Osoba, która tworzy, ma własną koncepcję pracy, która jest niepowtarzalna i ma swój charakter.
Nina Kontny-Łomozik: Jak już wcześniej wspomniała Marzena, artystą się bywa... Chciałabym należeć do takich twórców, którzy potrafią wyrazić duszę w stylu – bliskie mi jest myślenie o tym A. Chmielewskiego.
Dziękuję za rozmowę
Paweł Kosiorek