O roli w nowej produkcji Netflixu „W głębi lasu”, pracy na planie w czasie pandemii i najbliższych, nie tylko wakacyjnych planach z Jakubem Golą rozmawia Joanna Polok-Babilas.
Jak trafiłeś do obsady serialu „W głębi lasu”?
JG: Zostałem zaproszony na casting przez reżyserkę obsady – cudowną Nadię Lebik. Sytuacja
w tym przypadku była dość wyjątkowa, ponieważ już jakiś czas wcześniej miałem informacje
z agencji o tym, że zostałem zaproszony, ale termin zdjęć próbnych był wtedy jeszcze nieznany. W chwili, gdy wjeżdżałem do Austrii - jechałem w odwiedziny do przyjaciółki - otrzymałem dokładne daty próbnych zdjęć. Żeby pogodzić wyjazd z szansą zagrania w produkcji Netflixa, musiałem szybko zarezerwować lot z Wiednia do Warszawy, by pojawić się na pierwszym etapie - trwał on… 30 minut, po czym od razu wsiadłem do taksówki, żeby zdążyć na samolot powrotny i dalej pociągiem do Salzburga. Ale było warto. Następnie dostałem informacje
o drugim etapie, który był chyba najciekawszym i najlepszym dotychczasowym doświadczeniem castingu. W sumie spędziłem 5 godzin, będąc castingowanym w różnych konfiguracjach i założeniach. Przy tym etapie obecni byli już reżyserzy Leszek Dawid i Bartek Konopka oraz producentka kreatywna Anna Nagler. Później, będąc na wyjeździe w lesie
z przyjaciółmi, gdzie nie miałem zasięgu, dostałem w pewnym, momencie krótką wiadomość od agentki: Masz to, dostałeś role w Netflixie! Potem jeszcze spotkaliśmy się z obsadzoną młodą ekipą na zdjęciach próbnych po raz ostatni- szukano jeszcze odtwórcy młodego Pawła Kopińskiego, którym został Hubert Miłkowski.
Jak czujesz się w gatunku kryminału?
JG: Sztuczna krew, która zabarwia twoje soczewki kontaktowe tak, że widzisz na czerwono
i wyglądasz jak wampir, to bardzo ciekawe doświadczenie (śmiech). Zawsze lubiłem kino grozy i produkcje, które trzymają widza w napięciu. Tym bardziej, że twórcą serialu jest także mistrz kryminału - Harlan Coben, którego książki są doceniane na całym świecie: więc jest z czego czerpać i się inspirować.
Jakie wrażenia masz z planu serialu?
JG: Praca na planie była wspaniałym doświadczeniem, bardzo się zżyliśmy w tym krótkim czasie z ekipą i naszą młodą obozową paczką z lasu: Wiktorią Filus, Hubertem Miłkowskim, Adamem Wietrzyńskim, Martyną Byczkowską. Cudowne dziewczyny z pionu kostiumów
i charakteryzacji, do dziś mamy ze sobą kontakt i się spotkamy.
Jak wygląda praca w waszej branży w czasie pandemii?
JG: Tak jak w przypadku prawie wszystkich obszarów gospodarki, kino i teatr praktycznie upadły w początkowych fazach pandemii. Świat ekranu także się zatrzymał: castingi odbywały się przez internet, promocja „W głębi lasu” także musiała zmienić sposób, by dotrzeć do widza: wywiady odbywały się przez różne platformy internetowe. Teraz kiedy świat otrząsnął się nieco i powoli się przebudza, by ponownie pędzić, ograniczenia związane z pandemią jednak pozostają. Tak jak wszędzie wprowadzone są środki ostrożności GIS czy WHO, na planach nie zjemy już w „barobusach”. Posiłki dostarczane są w szczelnie zamkniętych pojemnikach,
a ekipie filmowej i obsadzie przed wejściem na plan mierzona jest temperatura, robi się także uprzednio testy na obecność wirusa.
Jakie masz plany na przyszłość?
JG: Jesienią wracam gościnnie na deski teatru, by zagrać w spektaklu Michała Siegoczyńskiego (u boku Wiktorii Wolańskiej) opartego na filmie pt. „Wiosenna bujność traw”. Wcześniej marzy mi się Ukraina, Gruzja i podróż samochodem przez Państwa Bałtyckie. Chciałbym też oczywiście znaleźć w sobie więcej cierpliwości by czytać i spokoju, by nie czekać zbyt długo, tylko wciąż wędrować, być w ruchu, by nie ulec rozpadowi.
***
Jakub Gola jest mieszkańcem Żor, dobrze znanym miejscowej publiczności jako aktor spektakli teatralnych. Swój aktorski talent rozwijał podczas zajęć teatralnych w Miejskim Ośrodku Kultury w Żorach pod czujnym okiem Anety Antosiak. Kuba jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Został laureatem Grand Prix dla zespołu za spektakl „Przebudzenie wiosny” oraz nagrody Związku Artystów Scen Polskich – „Deski scenicznej” za wyrazistą osobowość aktorską na 36. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. 16 grudnia 2019 roku w siedzibie ZASP-u w Warszawie odebrał Nagrodę im. Andrzeja Nardellego za najlepszy debiut aktorski w teatrach dramatycznych w sezonie 2018/19, przyznawaną przez Sekcję Krytyków Teatralnych ZASP. Była to nagroda za rolę Alexandra w spektaklu "Fanny i Alexander" Ingmara Bergmana w reżyserii Justyny Celedy, w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Dotychczas mogliśmy oglądać go także w filmach fabularnych (m.in. w „Monumencie” w reż. Jagody Szelc) i serialach (Ojciec Mateusz, O mnie się nie martw).
Fot. archiwum prywatne Jakuba Goli